28 luty – to właśnie tego dnia wypada tegoroczny Tłusty Czwartek. Już dziś na tę myśl w naszym głowach rodzą się rozpustne myśli, nawet udało nam się załatwić dzień wolny w pracy. Faworki, ciastka, ciasteczka i przede wszystkim pączki – to wszystko czeka z utęsknieniem na nasze głodne słodyczy żołądki. Nie wszystkie z nich jednak chcą, by smakołyki, które do nich trafią, zawierały masło, jaja, czy zostały usmażone w smalcu. W końcu dieta wegańska nie dotyczy wyłącznie śniadań, obiadów czy kolacji. Na szczęście, wiele knajp i cukierni przygotowuje już stuprocentowo roślinne odpowiedniki tradycyjnych, ostatkowych rarytasów.

Jednym ze stołecznych specjalistów w tym temacie jest Falafel Bejrut. Pomimo, że jest rozpoznawalny głównie ze względu na wyśmienitą kuchnię libańską w wersji vegan, co roku, w tłusty czwartek roi się tam od smakoszy pączków. Ekipa dzielnie przygotowuje na tę okazję setki tych okrągłych łakoci, które przeważnie rozchodzą się w mgnieniu oka.

My się temu wcale nie dziwimy – ich pączki do złudzenia przypominają smakiem te tradycyjne, smażone w głębokim smalcu i doprawione kurzymi żółtkami. Są puszyste, słodkie, pachnące drożdżami i nadziane dobrej jakości, owocowym nadzieniem. W tym roku najprawdopodobniej w środku pojawi się to o smaku śliwkowym. Co ciekawe, ich receptura to stary rodzinny przepis, pochodzący od dziadka żony właściciela lokalu. Właśnie to czyni je wyjątkowymi pośród szeregu innych, warszawskich, wegańskich pączków.

 

To nie żart - tak wyglądają pączki z Bejrutu.

Wracając do sedna – Falafel Bejrut ogłosił już możliwość składania zamówień na pączki z okazji Tłustego Czwartku. Możecie je składać do 25.02, minimalna ilość to 12 pączków, przy czym cena za jedną sztukę wynosi jak - co roku - 4zł.

Zapisy ruszyły wczoraj rano. Ptaszki ćwierkają, że w zeszycie zamówień już trochę ich jest.

Przy okazji warto dodać, że w bejruckim menu znajdziecie też kawę parzoną po turecku. To dość mocny kofeinowy shot, o kolorze czarnym niczym smoła, korzennym, głębokim aromacie i intensywnym smaku. Fantastycznie sprawdza się jako dodatek do pączków, szczególnie w wypadku, kiedy zdążycie się zasłodzić, a nie chcecie rezygnować z jedzenia. Jeśli z kolei zagapicie się z zamówieniem, a niefortunnie zdarzy się tak, że zabraknie dla Was pączka, nie wychodźcie z nosem na kwintę. W Bejrucie mają przepyszne baklavy, o różnych, zaskakujących kształtach i formach. Wszystkie chrupiące, mocno orzechowe i niewiarygodnie słodkie. Godnie zastąpią tłusto czwartkową gwiazdę.

 

Tak prezentuje się jeden z dostępnych rodzajów baklavy w Bejrucie. Jest jeszcze lepsza niż wygląda!

 

Bierzcie i zamawiajcie od nich wszyscy. Możecie to zrobić w lokalu lub w wiadomości prywatnej na ich facebook`owym profilu. Nie chcecie przecież świętować Tłustego Czwartku tylko na owocach i naleśnikach z dżemem. Pączki z Bejrutu to absolutny must eat wszystkich roślinożerców!

 

Smacznego!